Bałam się go. Nie byłam pewna do czego jest zdolny, wizja uderzenia mnie przerażała mnie jeszcze bardziej. Gdy otworzył moje drzwi. Popatrzyłam w jego oczy, które normalnie były brązowe a teraz czarne dreszcze przebiegły mi po ciele a ręce zaczęły się trząść. Szybko schowałam je do kieszeni aby nie mógł zobaczyć, że się go boje. Popatrzył na mnie mrożącym krew w żyłach spojrzeniem i wziął głęboki oddech, pewnie dlatego żeby mi nie przywalić. Pochylił się nade mną tak że nasze klatki piersiowe stykały się.
- Słuchaj mnie i lepiej słuchaj uważnie Melanie. - warknął, a mnie kompletnie zdziwiło to iż powiedział moje pełne imię, a nie nazwał mnie dziwką jak to miał w zwyczaju.
- Nie mam ochoty bawić się z tobą w kotka i myszkę. Ja tu jestem od wyznaczania zasad , więc dla swojego bezpieczeństwa radziłbym ci zamknąć tą niewyparzoną mordę. - dodał i tak po prostu odsunął się ode mnie zatrzaskując drzwi i wsiadając z powrotem na swoje miejsce. Oczy nadal miałam szeroko otwarte przyjmując jego słowa po raz setny. Dlaczego on jest taki oziębły, przecież nic mu nie zrobiłam. Po krótkiej chwili odpalił silnik i odjechał. Cholernie go nienawidziłam, on jest najbardziej wkurwiającą i nieprzewidywalną osobą na świecie. Nie chce tu być, nie chce być z nim w aucie nie ma mowy. Kątem oka spojrzałam na Justina, był skoncentrowany na drodze. Wykorzystując to dyskretnie wyjęłam telefon z kieszeni i miałam już napisać wiadomość Kate żeby mnie stąd wzięła, ale uświadomiłam dobie że ona przecież tak jak reszta jest na imprezie i mi nie pomoże. Głośno odetchnęłam zła, no niby do kogo mam zadzwonić do chuja? Popatrzyłam przez szybę no przecież jestem w jakimś pierdolonym lesie. Nawet jakbym znalazła kogoś do kogo mogłabym się zgłosić o pomoc to jak mam mu powiedzieć gdzie jestem? A co jak on chce mnie zabić, to nie jest droga do mojego domu. I wtedy wpadł mi do głowy pomysł, fakt nieodpowiedzialny i lekkomyślny ale ważne że może się udać i mogę mu zwiać a jak tylko dotrę do domu zamknę się w pokoju i już nigdy z niego nie wyjdę. Mój dobry znajomy potrafi namierzać telefony i bingo. Modląc się szukałam jego numeru w moim telefonie, jest.
"Alex proszę musisz mi pomóc, wiesz gdzie jestem?" - napisałam i wysłałam z nadzieją, że odpisze. Nie musiałam długo czekać bo po chwili mój telefon za wibrował. Szybko odczytałam wiadomość i na mojej twarzy od razu pojawił się cień uśmiechu.
"Jasne, że wiem jestem niedaleko w czym ci pomóc?" Odetchnęłam z ulgą i odpisałam.
"Mam pewien pomysł i musisz być ostrożny po prostu jedź tam gdzie jestem i gdy zauważysz mnie na drodze zatrzymaj się, ja wejdę i odjedziemy jak najszybciej w innym kierunku zgoda?". Niecierpliwie czekałam na odpowiedź, a gdy ta była twierdząca postanowiłam włączyć plan w życie.
- Zatrzymaj się! - krzyknęłam, nie za głośno by go nie rozdrażnić jeszcze bardziej ale też nie za cicho, by pokazać że mam siłę. Bieber tylko się zaśmiał i przyspieszył.- Zatrzymaj się słyszysz? - warknęłam, ale nie dostałam odpowiedzi. Och więc tak się bawimy? dobrze czas działać. Powoli odpięłam pas i popatrzyłam do tyłu czy za nami nie jedzie jakieś auto. Nic takiego nie dostrzegłam, ostatni raz zerknęłam na mojego towarzysza i pociągnęłam za klamkę wyskakując z samochodu. Przeturlałam się kilka razy , a gdy wylądowałam, usłyszałam głośny dźwięk hamulców. Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam dwa samochody, jeden Justina a drugi pewnie Alekxa. Po chwili Justin wyszedł ze swojego samochodu z miną która wyrażała strach, złość i zdezorientowanie. Gdy jego spojrzenie spotkało się z moim, podniosłam się cała obolała. Ból, który przeszedł moje ciało był straszny, ale sądzę że nic poważnego mi się nie stało. Z trudem stanęłam na równe nogi i łapiąc się za rękę, która mnie napierdalała bardzo mocno podbiegłam do samochodu Alexa wsiadając do niego. Tak jak wcześniej mu powiedziałam odjechał w przeciwnym kierunku, a ja tylko dostrzegłam Justina łapiącego się za tył głowy i kopiącego w oponę samochodu. Bardzo , ale to bardzo powoli przesunęłam głowę w bok, aby ujrzeć zdenerwowaną minę Alexa. Był tak doskonałym kierowcą, że nawet nie musiał patrzeć na drogę jadąc. Przeklinałam go za to bo teraz jego wzrok był skierowany na mnie. Musiałam jakoś wybrnąć z sytuacji, a głowa bolała mnie strasznie.
- Stary musisz mnie nauczyć tak jeździć. - powiedziałam pełna nadziei że nie będzie drążył tego tematu. Mój stary kumpel tylko się zaśmiał, co było bardzo dobrym znakiem.
- Mała jeszcze raz wywiniesz taki numer a nie ręczę za siebie, wiesz że mogło ci się stać coś bardzo poważnego? Zdajesz sobie z tego sprawę? A co do jazdy, jeśli czujesz się na siłach mogę nauczyć cię jeździć nawet teraz, bo tak się składa że mam takie zajebiste miejsce do tego. - wyszczerzył się do mnie. Co jak co ale Alex ma świra na punkcie samochodów i szybkiej jazdy. Ja też uwielbiam szybką jazdę, ta adrenalina ten wiatr we włosach. Chętnie skorzystam z jego propozycji, bo i tak nie mam nic innego do roboty. Nie wrócę dzisiaj do domu przecież, bynajmniej nie teraz.
- Dobrze tato już nie będę. - zażartowałam na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem - Jeju serio zrobiłbyś to dla mnie? - dodałam. Al popatrzył się na mnie i kiwnął głową a ja podskoczyłam na siedzeniu jak mała dziewczynka. Resztę drogi jechaliśmy w przyjemnej ciszy. Poznałam Alexa jeszcze w gimnazjum, chodził ze mną do klasy. To on pokazał mi życie tutaj i pomógł się za klimatyzować. Był jak mój starszy brat, mimo to że był w tym samym wieku. Byliśmy nierozłączni, on patrzył na każdego chłopaka morderczym wzrokiem który patrzył na mnie. Nie rozumiałam tego, przecież interesowali mnie chłopcy a on ich odganiał. Prawie każdy myślał że jesteśmy parą, ale nam to nie przeszkadzało. Potem Al poszedł do innego liceum i tak się rozstaliśmy. Pisaliśmy i dzwoniliśmy do siebie ale po pewnym czasie nasz kontakt się urwał. Było mi smutno i całymi dniami chodziłam przygnębiona, ale z biegiem czasu przeszło mi. Moje myśli krążyły teraz analizując to co się wydarzyło. Tak przyznaje że moje zachowanie nie było mądre, ale co miałam zrobić? Ciekawe co teraz robi Justin, pewnie pojechał do domu lub na dziwki nie przejmując się moim stanem zdrowia bo niby dlaczego miałby się przejmować. Mając tą myśl w głowie zrobiło mi się dziwnie przykro. Potrząsnęłam głową i w tedy zauważyłam, że jesteśmy na miejscu. Kąciki moich ust automatycznie poleciały do góry formując szeroki uśmiech. Nie wierze to jest nasze stare miejsce, to tu zawsze mówiliśmy że będziemy się ścigać autami. Alex je trochę odnowił, zaszkliły mi się oczy patrząc na ten tor.Analizowałam wszystko po kolei aż natchnęłam się na nasze stare drzewo. Stary duży dąb, to tam zawsze siadaliśmy. Podeszłam do niego i dotknęłam opuszkami palców wierzch kory. Przypominając sobie jak bawiliśmy się tam. Poczułam parę silnych rąk oplatających mnie w pasie. Rumieniąc się odwróciłam się przodem do Al i mocno przytuliłam. On oddał uścisk i staliśmy tam jak idioci przytulając się.
- Tęskniłem za tobą Mel. - wyszeptał w moje włosy a ja rozpłakałam się na dobre.
- Ja za tobą też Al. - na te słowa poniósł mnie do góry i pocałował w policzek. Otarłam łzy i wzięłam go za rękę. Al zaprowadził mnie do nowiutkiego samochodu, o Boże jaki on piękny. Wsiadłam do niego ze strony pasażera a mój wariat ze strony pasażera.
- Tutaj masz sprzęgło, gaz i hamulec, o skrzynie biegu nie musisz się martwić bo jest automatyczna. Wyciśnij z niego ile dasz rade. I proszę nie zabij nas. - ostatnie wyszeptał, ale ja dobrze je usłyszałam. O nie ja mu dam nauczkę. Bez uprzedzenia nacisnęłam pedał gazu i ruszyłam. Alex dawał mi wskazówki dotyczące hamowania, skręcania itp. 100, 120, 150, 200, 270km/h O taaak to się nazywa szybka jazda. To jest cudowne uczucie, to jest jak narkotyk. Gdy doszłam do 300km/h Al pisnął głośno na co ja się zaśmiałam, i gwałtownie skręciłam w lewo hamując przy tym. Do stałam taki efekt jak chciałam czyli samochód zrobił kilka piruetów i zatrzymał się. Pełna dumy i radości wyskoczyłam z auta i popatrzyłam na Alexa, który trzymając się za serce wychodził z samochodu omal się nie przewracając. Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
- Słodki Jezu. - wyszeptał i pochylił się by złożyć mi pokłon. Na co ja wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem i podbiegłam do niego wskakując mu na plecy, a on biegał jak szalony przez cały tor. Usiedliśmy pod drzewem i zaczęliśmy wspominać stare dobre czasy.
- A pamiętasz jak oglądaliśmy horror i potem przytulałeś się do mnie całą noc? - powiedziałam śmiejąc się. Al zrobił minę zbitego pieska i obrócił się do mnie plecami. No nie z nim to jak z dzieckiem. Podeszłam szybko do niego i przytuliłam go od tyłu całując w policzek. Od razu się odwrócił i powiedział.
- A pamiętasz jak wpadłaś na genialny pomysł żeby pójść do psychiatryka i żeby nas tam wkręcić podeszłaś do jakiegoś starszego pana i powiedziałaś: Dziadku jak ja cię dawno nie widziałam? - zapytał niemal dławiąc się śliną. Podobnie jak ja.
- Ale najlepsze było to jak ukradłeś loda małej dziewczynce. - oznajmiłam kaszląc i łapiąc się za brzuch. I tak mniej więcej do rana rozmawialiśmy otuleni kocami. Ale przyszedł czas na powrót do domu. Tego obawiałam się najbardziej. Zanim się obejrzałam byłam już pod domem. Miałam wysiadać gdy Al przyciągnął mnie za rękę i pocałował czule w usta. Byłam zaskoczona, ale odwzajemniłam pocałunek i wysiadłam z auta. Idąc potykałam się o każdą rzecz. Stając pod drzwiami, przycisnęłam klamkę i weszłam powoli do domu. Od razu wszyscy domownicy popatrzyli na mnie morderczym wzrokiem.. No to mam przerąbane..
_________________________________________________
Rozdział krótki przepraszam.
Bardzo cieszę się z tylu wyświetleń i komentarzy dziekuje. Miłego czytania. CZYTASZ=KOMENTUJ
"Jasne, że wiem jestem niedaleko w czym ci pomóc?" Odetchnęłam z ulgą i odpisałam.
"Mam pewien pomysł i musisz być ostrożny po prostu jedź tam gdzie jestem i gdy zauważysz mnie na drodze zatrzymaj się, ja wejdę i odjedziemy jak najszybciej w innym kierunku zgoda?". Niecierpliwie czekałam na odpowiedź, a gdy ta była twierdząca postanowiłam włączyć plan w życie.
- Zatrzymaj się! - krzyknęłam, nie za głośno by go nie rozdrażnić jeszcze bardziej ale też nie za cicho, by pokazać że mam siłę. Bieber tylko się zaśmiał i przyspieszył.- Zatrzymaj się słyszysz? - warknęłam, ale nie dostałam odpowiedzi. Och więc tak się bawimy? dobrze czas działać. Powoli odpięłam pas i popatrzyłam do tyłu czy za nami nie jedzie jakieś auto. Nic takiego nie dostrzegłam, ostatni raz zerknęłam na mojego towarzysza i pociągnęłam za klamkę wyskakując z samochodu. Przeturlałam się kilka razy , a gdy wylądowałam, usłyszałam głośny dźwięk hamulców. Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam dwa samochody, jeden Justina a drugi pewnie Alekxa. Po chwili Justin wyszedł ze swojego samochodu z miną która wyrażała strach, złość i zdezorientowanie. Gdy jego spojrzenie spotkało się z moim, podniosłam się cała obolała. Ból, który przeszedł moje ciało był straszny, ale sądzę że nic poważnego mi się nie stało. Z trudem stanęłam na równe nogi i łapiąc się za rękę, która mnie napierdalała bardzo mocno podbiegłam do samochodu Alexa wsiadając do niego. Tak jak wcześniej mu powiedziałam odjechał w przeciwnym kierunku, a ja tylko dostrzegłam Justina łapiącego się za tył głowy i kopiącego w oponę samochodu. Bardzo , ale to bardzo powoli przesunęłam głowę w bok, aby ujrzeć zdenerwowaną minę Alexa. Był tak doskonałym kierowcą, że nawet nie musiał patrzeć na drogę jadąc. Przeklinałam go za to bo teraz jego wzrok był skierowany na mnie. Musiałam jakoś wybrnąć z sytuacji, a głowa bolała mnie strasznie.
- Stary musisz mnie nauczyć tak jeździć. - powiedziałam pełna nadziei że nie będzie drążył tego tematu. Mój stary kumpel tylko się zaśmiał, co było bardzo dobrym znakiem.
- Mała jeszcze raz wywiniesz taki numer a nie ręczę za siebie, wiesz że mogło ci się stać coś bardzo poważnego? Zdajesz sobie z tego sprawę? A co do jazdy, jeśli czujesz się na siłach mogę nauczyć cię jeździć nawet teraz, bo tak się składa że mam takie zajebiste miejsce do tego. - wyszczerzył się do mnie. Co jak co ale Alex ma świra na punkcie samochodów i szybkiej jazdy. Ja też uwielbiam szybką jazdę, ta adrenalina ten wiatr we włosach. Chętnie skorzystam z jego propozycji, bo i tak nie mam nic innego do roboty. Nie wrócę dzisiaj do domu przecież, bynajmniej nie teraz.
- Dobrze tato już nie będę. - zażartowałam na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem - Jeju serio zrobiłbyś to dla mnie? - dodałam. Al popatrzył się na mnie i kiwnął głową a ja podskoczyłam na siedzeniu jak mała dziewczynka. Resztę drogi jechaliśmy w przyjemnej ciszy. Poznałam Alexa jeszcze w gimnazjum, chodził ze mną do klasy. To on pokazał mi życie tutaj i pomógł się za klimatyzować. Był jak mój starszy brat, mimo to że był w tym samym wieku. Byliśmy nierozłączni, on patrzył na każdego chłopaka morderczym wzrokiem który patrzył na mnie. Nie rozumiałam tego, przecież interesowali mnie chłopcy a on ich odganiał. Prawie każdy myślał że jesteśmy parą, ale nam to nie przeszkadzało. Potem Al poszedł do innego liceum i tak się rozstaliśmy. Pisaliśmy i dzwoniliśmy do siebie ale po pewnym czasie nasz kontakt się urwał. Było mi smutno i całymi dniami chodziłam przygnębiona, ale z biegiem czasu przeszło mi. Moje myśli krążyły teraz analizując to co się wydarzyło. Tak przyznaje że moje zachowanie nie było mądre, ale co miałam zrobić? Ciekawe co teraz robi Justin, pewnie pojechał do domu lub na dziwki nie przejmując się moim stanem zdrowia bo niby dlaczego miałby się przejmować. Mając tą myśl w głowie zrobiło mi się dziwnie przykro. Potrząsnęłam głową i w tedy zauważyłam, że jesteśmy na miejscu. Kąciki moich ust automatycznie poleciały do góry formując szeroki uśmiech. Nie wierze to jest nasze stare miejsce, to tu zawsze mówiliśmy że będziemy się ścigać autami. Alex je trochę odnowił, zaszkliły mi się oczy patrząc na ten tor.Analizowałam wszystko po kolei aż natchnęłam się na nasze stare drzewo. Stary duży dąb, to tam zawsze siadaliśmy. Podeszłam do niego i dotknęłam opuszkami palców wierzch kory. Przypominając sobie jak bawiliśmy się tam. Poczułam parę silnych rąk oplatających mnie w pasie. Rumieniąc się odwróciłam się przodem do Al i mocno przytuliłam. On oddał uścisk i staliśmy tam jak idioci przytulając się.
- Tęskniłem za tobą Mel. - wyszeptał w moje włosy a ja rozpłakałam się na dobre.
- Ja za tobą też Al. - na te słowa poniósł mnie do góry i pocałował w policzek. Otarłam łzy i wzięłam go za rękę. Al zaprowadził mnie do nowiutkiego samochodu, o Boże jaki on piękny. Wsiadłam do niego ze strony pasażera a mój wariat ze strony pasażera.
- Tutaj masz sprzęgło, gaz i hamulec, o skrzynie biegu nie musisz się martwić bo jest automatyczna. Wyciśnij z niego ile dasz rade. I proszę nie zabij nas. - ostatnie wyszeptał, ale ja dobrze je usłyszałam. O nie ja mu dam nauczkę. Bez uprzedzenia nacisnęłam pedał gazu i ruszyłam. Alex dawał mi wskazówki dotyczące hamowania, skręcania itp. 100, 120, 150, 200, 270km/h O taaak to się nazywa szybka jazda. To jest cudowne uczucie, to jest jak narkotyk. Gdy doszłam do 300km/h Al pisnął głośno na co ja się zaśmiałam, i gwałtownie skręciłam w lewo hamując przy tym. Do stałam taki efekt jak chciałam czyli samochód zrobił kilka piruetów i zatrzymał się. Pełna dumy i radości wyskoczyłam z auta i popatrzyłam na Alexa, który trzymając się za serce wychodził z samochodu omal się nie przewracając. Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
- Słodki Jezu. - wyszeptał i pochylił się by złożyć mi pokłon. Na co ja wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem i podbiegłam do niego wskakując mu na plecy, a on biegał jak szalony przez cały tor. Usiedliśmy pod drzewem i zaczęliśmy wspominać stare dobre czasy.
- A pamiętasz jak oglądaliśmy horror i potem przytulałeś się do mnie całą noc? - powiedziałam śmiejąc się. Al zrobił minę zbitego pieska i obrócił się do mnie plecami. No nie z nim to jak z dzieckiem. Podeszłam szybko do niego i przytuliłam go od tyłu całując w policzek. Od razu się odwrócił i powiedział.
- A pamiętasz jak wpadłaś na genialny pomysł żeby pójść do psychiatryka i żeby nas tam wkręcić podeszłaś do jakiegoś starszego pana i powiedziałaś: Dziadku jak ja cię dawno nie widziałam? - zapytał niemal dławiąc się śliną. Podobnie jak ja.
- Ale najlepsze było to jak ukradłeś loda małej dziewczynce. - oznajmiłam kaszląc i łapiąc się za brzuch. I tak mniej więcej do rana rozmawialiśmy otuleni kocami. Ale przyszedł czas na powrót do domu. Tego obawiałam się najbardziej. Zanim się obejrzałam byłam już pod domem. Miałam wysiadać gdy Al przyciągnął mnie za rękę i pocałował czule w usta. Byłam zaskoczona, ale odwzajemniłam pocałunek i wysiadłam z auta. Idąc potykałam się o każdą rzecz. Stając pod drzwiami, przycisnęłam klamkę i weszłam powoli do domu. Od razu wszyscy domownicy popatrzyli na mnie morderczym wzrokiem.. No to mam przerąbane..
_________________________________________________
Rozdział krótki przepraszam.
Bardzo cieszę się z tylu wyświetleń i komentarzy dziekuje. Miłego czytania. CZYTASZ=KOMENTUJ
cudowny. czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńMega! Kiedy następny? : )
OdpowiedzUsuńSuper :) kocham i czy możesz mnie informować na asku ? ask.fm/wiki850
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńSuper.Jak mogłaś przerwać w tym momencie ? Mam nadzieję że kolejny pojawi się już nie długo <3
OdpowiedzUsuńOoo :3 kiedy bedzie nowy??? :D
OdpowiedzUsuńOficer Bieber po latach pracy w policji zostaje przeniesiony na dział kryminalny. Jako pierwszą sprawę otrzymuje serię morderstw z okolic Stanford. Gdy okazuje się, że ofiary zmarły jeszcze w '89 Justin postanawia wszcząć własne śledztwo. Dochodzi do faktów, które w tej sprawie nie zostały jeszcze odnalezione. Po paru dniach w Stanford huczy od dochodzenia, a Justin dostaje tajemniczy list. Poznaję siedzącą od 5 lat w zakładzie psychiatrycznym Hannę. Mężczyzna wdaje się z nią w romans i otrzymuje ważne wątki. Jednak poznaje prawdę i ich znajomość dobiega końca. Hannah nie wychodzi z pokoju i nie rozmawia z lekarzami, a Justin zaszywa się w domu, odkładają myśli o niej na bok. Jak to się dalej potoczy?
OdpowiedzUsuńZBRODNIA = ROMANS = ODKRYCIE
zla-odpowiedz.blogspot.com
O ile mi wiadomo to nie jest strona żeby dawać opisy swoich blogów :)) W komentarzu wyraża się opinie na temat rozdziału a nie promuje się :)
OdpowiedzUsuńOMG!!!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie wciągnęło mnie jak nie wiem.
Polubiłam je od razu.
Najlepsza była scena na końcu jak Alex ją pocałował.
Ciekawe czy będzie coś więcej z tego.
Jestem też ciekawa jak to będzie z nią i Justinem.
Czekam z niecierpliwością na nn i dodaję Twojego bloga u Ciebie do zakładki polecane. :)
______
W wolnej chwili wpadnij do mnie. :)
jedna-twarz-dwa-zycie.blogspot.com
troche--milosci.blogspot.com
O boze Mel! Masz przejebane:/ jak Justin moze byc taki:/ i Alex! Normalnie Juss sie wscieknie jak sie dowie o nim.
OdpowiedzUsuńBoze.
Pisz kolejny, blagam hdjsbssjgsgfhb czekam
kbjvdbjbjke!!!! Najlepszy blog EVER!!! Kocham <3
OdpowiedzUsuń@TheKlaudiaK
Masz talent kochana
OdpowiedzUsuń