piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 3

Melanie Pov
- Melanie! - wrzasnęła Kat budząc mnie, kurcze czy to, że chce spać kogoś boli czy co?Przysięgam, że ją kiedyś uduszę. Nie spałam dobrze tamtej nocy, w sumie w ogóle nie spałam, bo zasnęłam dopiero rano. Cały czas nurtowały mnie pytania typu: Co Bieber odpierdolił zeszłej nocy? Co on sobie wyobraża? O ja się z nim dzisiaj policzę, ale najważniejsze czemu przeze mnie się bili? Co ja mam wspólnego z tym?  Z kim się pojedynkowali? nie mogłam dolej wybierać, gdyż Adams skoczyła na łóżko.
- Mel wstawaj. - zaczęła jeździć nosem po mojej szyi. Och no tak nie nie jesteśmy razem, jesteśmy heteroseksualne, ale czasem lubimy tak robić. Lubimy nabierać tak ludzi. Raz weszłyśmy trzymając się za ręce do kawiarni, a ludzie zaczynali szeptać między sobą różne rzeczy na nasz temat, lecz moją uwagę przykuły dwie dziewczyny szepczące do siebie z obrzydzeniem, że ja i Kat jesteśmy razem więc specjalnie pociągnęłam ją za rękę i zajęłyśmy stolik tuż obok nich. Kate załapała o co mi chodziło i gdy patrzyły się na nas pochyliłyśmy się i cmoknęłyśmy się w usta, a gdy zobaczyłyśmy ich miny wybuchnęłyśmy śmiechem. Tak to już z nami bywa.
- Daj mi spokój chce spać. - bąknęłam z nadzieją, ale Kats nie dawała za wygraną i ściągnęła mi kołdrę odkrywając moje gołe nogi. Od razu na moim ciele pojawiły się dreszcze. 
- Kochanie jest już 10, wszyscy są na śniadaniu brakuje tylko ciebie. - uśmiechnęła się do mnie, a moja mina zrzedła. Co? że ja niby spałam 4 godziny ludzie ratujcie mnie. Nie dość, że pewnie wyglądam okropnie to jeszcze pan Justin chuj Bieber też tam będzie.
- Albo zaraz wstaniesz, albo będę zmuszona wylać na ciebie lodowatą wodę. - dodała, a ja wyskoczyłam jak poparzona z łóżka na podłogę.Podniosłam się z jękiem i spojrzałam na moją najukochańszą przyjaciółkę na świecie (czujecie ten sarkazm), która śmiała się tak głośno, że pewnie w kuchni ją usłyszeli.
- Szkoda, że nie widzisz swojej miny. - powiedziała przez śmiech, a następnie podtrzymując się jedną ręką ściany pokazała kciukiem za drzwi, informując mnie że będzie czekała na dole, bo nie mogła nic z siebie wydobyć.Przewróciłam oczami i odwróciłam się na pięcie idąc w stronę szafy. Wyciągnęłam czystą bieliznę, legginsy i czarny sportowy stanik po czym udałam się do łazienki. Tak mam dzisiaj zamiar pobiegać. Weszłam do łazienki, rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Chłodna woda rozbudziła moje ciało, myjąc się zapominam o otaczającym mnie świecie wtedy moja głowa jest pusta, nie mam  w niej myśli. Chyba nie tylko ja tak mam. Zakręciłam wodę, owinęłam się puchowym białym ręcznikiem i umyłam zęby. Potem wytarłam się, założyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania i zrobiłam sobie lekki makijaż. Po co mam się malować skoro idę biegać? Związałam włosy w luźną kitkę i zabrałam swój telefon wraz ze słuchawkami zbiegłam na dół do kuchni, oczy wszystkich  zgromadzonych spoczęły na mnie, a ja spuściłam głowę. Czułam się strasznie niekomfortowo, wszyscy umilkli, a ja podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej wodę po czym nalałam sobie do szklanki.
- Idę pobiegać, nie jestem głodna zjem potem, będę za godzinę pa. - oznajmiłam, nie czekając na odpowiedź poszłam ubrać sportowe buty. Po ich ubraniu wyszłam z domu, założyłam słuchawki na uszy i włączyłam piosenkę One Direction- Midnight Memories, ten zespół zawsze dawał mi kopa, uwielbiałam ich słuchać. Zaczęłam truchtem pomijając to, że przewróciłam się o swoją nogę co u mnie jest normalne, bo jestem taką niezdarą. Biegłam przez park podziwiając jego piękno. Dzisiaj jest niedziela więc nie było dużo ludzi. O kurwa skoro dzisiaj jest niedziela to znaczy, że jutro jest poniedziałek czyli znowu szkoła. I znowu ci nauczyciele ze wzrokiem pedofila patrzących się na ciebie jak na ofiarę, znowu te suki traktujące innych jak gówno, bo uważają się za lepsze. Mówię o Victorii i jej piesków czyli Jasmine i Kendall. One zrobią wszystko by przypodobać się Victorii - dziwki, która dała dupy już każdemu chłopakowi w szkole. To jest żałosne i kompromitujące, jak tak można może się przecież nabawić choroby wenerycznej jeśli już nie ma. Szkoda mi tych wszystkich chłopaków zarażających się od niej. Wracając do tematu parku. Jest on pełen drzew, których czubki wydawać się można, że nie kończą się. Są bardzo wysokie, mijałam już chyba 5 parę całujących się ludzi gdy zobaczyłam mężczyznę ubranego na czarno patrzącego na mnie wręcz namacalnie. Zaczął iść w moim kierunku i wtedy mogłam dostrzec jego ostre zarysy twarzy, blond włosy i zielone oczy. Kurde Mel on jest coraz bliżej a ty go obczajasz. Natychmiast zaczęłam biec w stronę domu, nie powiem jestem dobrym biegaczem, lecz on zaczął biec za mną. Biegłam ile sił w nogach omijając drzewa i ludzi. Nikt nie zwrócił na nas uwagi. Ludzie są nienormalni, wbiegłam na ulice i nagle buuuum przeleciałam przez maskę taksówki i upadłam na ziemię. Szybko się podniosłam, ostatni raz spojrzałam w te zielone tęczówki i zaczęłam znowu biec tym razem jednak ostrożniej. Z mojego łokcia sączyła się krew a moje legginsy były zdarte w kolanach. Migiem dobiegłam do domu, weszłam do środka modląc się żeby nikogo nie było. Zamknęłam cicho drzwi.
- O już wrócili.. - Justin popatrzył na mnie, i gdy ujrzał moją ranę otworzył usta żeby coś powiedzieć lecz mu przerwałam.
- Nic mi się nie stało po prostu się przewróciłam. - uśmiechnęłam się sztucznie i wyminęłam go idąc po lód do kuchni. Już miałam otwierać lodówkę, ale czyjaś silna ręka złapała mnie za łokieć i pociągnęła do łazienki. Byłam zdezorientowana czyżby słynny Justin Bieber się o mnie martwił. Chciałam stawić opór, ale wepchał mnie do środka i posadził na umywalce patrząc na mnie morderczym wzrokiem.Stanął pomiędzy moimi nogami. 
- Co się stało? - mówiąc to wyciągnął z szafki wodę utlenioną i waciki. Nic nie mówiąc spuściłam wzrok nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Między nami zapadła niezręczna cisza, a Justin polał mi wodą utlenioną ranę na łokciu na co syknęłam. 
- Gdzie są wszyscy? - Zapytałam przyglądając się jego ruchom, właśnie naklejał mi plasterek. 
- Poszli na zakupy a ty nie zmieniaj tematu nie było cię przez kilka godzin suko. - warknął. Ten koleś serio jest niemożliwy, raz jest miły a potem chamski.
- Jesteś bipolarnym chujem. - wysyczałam wychodząc z łazienki i pobiegłam na górę do pokoju. Nie chce go widzieć, lecz to nie było mi dane bo zaraz za mną w pokoju zjawił się Bieber, przywarł mnie do ściany i zaczął całować moją szyje. Mówiąc, że mi się to nie podoba skłamałabym, ale kurwa to jest Jus nie mogę. Chciałam go odepchnąć, ale w zamian wgryzł się w moją szyje jeszcze bardziej liżąc ją  ssąc. Na pewno zostawi po sobie pamiątkę. Gdy znalazł mój czuły punkt pod uchem jęknęłam na co przysunął biodra do moich pocierając lekko.Nie on tego nie zrobi nie, w ekspresowym tępię natarł na moje usta całując je namiętnie, było mi tak dobrze. Gdy polizał moją dolną wargę prosząc o dostęp opamiętałam się i odepchnęłam go od siebie cała zdyszana. Zanim miał szanse coś powiedzieć ze łzami w oczach wyrzuciłam go z pokoju zamykając go na klucz po czym opadłam na łóżko. Nie długo po tym zdarzeniu przyszłą reszta. Kate teraz mieszkała u mnie ponieważ jej mama wyjechała w delegacje na kilka miesięcy. Usłyszałam pukanie do drzwi więc wstałam i powolnym krokiem podeszłam do drzwi otwierając je. Zastałam w nich Kat, która była z czegoś bardzo szczęśliwa.
- Mels skarbie idziemy dzisiaj na imprezę z chłopakami. - wykrzyczała. Nie no nie proszę nie chce tam iść. Zawsze takie imprezy źle się kończą. 
- I zanim zaprzeczysz to był rozkaz. -  dodała. Nie miałam nic do gadania więc zabrałyśmy się za przygotowywania. Zrezygnowana poszłam się orzeźwić, a w tym samym momencie Kats wybierała mi sukienkę. Gdy już skończyłam brać prysznic ubrałam się w nową bieliznę i wyszłam z łazienki. Nie wstydzę się Kat jesteśmy jak siostry nie mamy przed sobą tajemnic. 
- Dobra dziewczyno na łóżku masz sukienkę. - uśmiechnęła się do mnie uroczo co odwzajemniłam. Dopiero kiedy wstała zobaczyłam, że jest już w pełni ubrana. Miała na sobie granatową sięgającą przed kolano sukienkę bez ramiączek, czerwone szpilki i różowe usta. Wyglądała pięknie z resztą jak zawsze. Podeszłam do łóżka i ubrałam czarną także sięgającą przed kolano, z wykrojonym sercem na plecach i rękawami 3/4 sukienkę. Następnie udałam się do lusterka i wymalowałam czarne kreski na powiekach i dodałam różu na policzki, a na usta dałam różowy błyszczyk. Byłyśmy już w pełni gotowe więc zeszłyśmy na dół. Przywitałam się z chłopakami lecz unikałam spojrzenia Justina, które wręcz robiło dziurę na mojej twarzy. Wszyscy udaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do klubu. Wchodząc tam można było wyczuć zapach alkoholu spoconych ciał i czegoś jeszcze ale mogłam się tylko domyślać że to narkotyki. Udałam się do baru i zamówiłam drinka, potem kolejnego i następnego. Mam mocną głowę więc byłam trzeźwa. Justin i reszta gdzieś znikli i to może lepiej. Popijając drinka poczułam czyjąś obecność obok więc popatrzyłam w bok i aż podskoczyłam na krześle. Tam był ten sam gość co w parku. Czy to są jakieś jaja? szybko wstałam z miejsca i udałam się w poszukiwaniu moich towarzyszy lecz na marne. Wtedy poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i obraca do siebie. To ten blondyn zaczął mnie obmacywać, a ja desperacko wołałam o pomoc i próbowałam go odepchnąć, ale na nic. Nagle nieznajomy szybko odsunął się ode mnie a ja zobaczyłam rozzłoszczoną twarz Justina. Zanim mogłam cokolwiek zrobić już okładali się pięściami. Bieber uderzył go lewym sierpowym na co zielonooki odsunął się od niego co ja wykorzystałam i stanęłam między nimi próbując ich rozdzielić lecz na marne. Zrezygnowana i zdesperowana odwróciłam się do brązowookiego i objęłam rękami jego brzuch najmocniej jak potrafiłam i wtuliłam się w niego. Ten zdezorientowany przestał walczyć, a ja szłam powoli wciąż go przytulając w stronę wyjścia. Gdy już znaleźliśmy się na zewnątrz puściłam go i zakryłam swoją czerwoną od rumieńców twarz za włosami. 
- Co to było? - wyryczał tak, że aż mi się nogi ugięły. Jak on tak może?
- Chciałam żebyś przestał się bić to wszystko zapomnij. - ostatnie słowa wyszeptałam i objęłam się rękami jakby to miało mnie ochronić. On tylko prychnął.
- Jesteś suką. - wysyczał bez żadnych emocji, a moje serce poruszyło się.
- A ty dupkiem. - warknęłam równie głośno jak on. Pokręcił głową i złapał mnie za nadgarstek zaciskając szczękę. Syknęłam z bólu, ale posłusznie skierowałam się do samochodu. Po wejściu i zapięciu pasów odpalił silnik nic nie mówiąc.Ta cisza mnie wkurwiała.
- Nie musiałeś się z nim bić Justin. - przerwałam cisze tym samym zwracając jego uwagę.
- Sama bym sobie poradziła, nie potrzebuje pomocy takiego skurwysyna. - wykrzyczałam a on zatrzymał samochód na poboczu.Melanie trzymaj język za zębami. Wyszedł z auta i podążył w stronę moich drzwi  otwierając je energicznie. Przeszły mnie dreszcze. Co się teraz stanie? Czy on jest zdolny mnie uderzyć?

_________________________________________
Część :)) Mam już ponad 1700 wyświetleń i to jest super
dziękuje :))
Przepraszam, że długo nie pisałam, ale miałam dużo spraw na głowie. 
CZYTASZ= KOMENTUJ bo bez komentarzy nie będę pisała dalej.
Miłego czytania i weekendu :D

piątek, 21 lutego 2014

Rodział 2

Justin Pov
Sprawdziliśmy swoją broń i weszliśmy do samochodu. Tom prowadził, ja siedziałem z przodu a Chris i Ryan z tyłu. Wszyscy byliśmy wkurzeni, przez te dwie dziwki musimy się bić. Kate mogła być ostrożniejsza i kurwa nie chodzić o tej godzinie sama, a Melanie mogła nie rzucać się na niego z pięściami wtedy nic by się nie stało takiego.Rozumiem, że jedna z nich to siostra Toma, ale bez przesady. Z resztą Smith nie musiał nasyłać na nie Graya no ja pierdole. Nie interesują mnie te dwie..nie dane mi było dokończyć gdyż Black chciał omówić plan.
- Dobra chłopcy gdzie mamy ich szukać?  - spytał. Właśnie gdzie oni mogą być. Szczerze nie jechał bym po nich ale duma mi na to nie pozwala. Wracając do tematu, och jakie to było oczywiste przecież oni zawsze są w tym samym klubie. Moją tam nie złe dziwki, powiedziałbym że niesamowite.
- Oni zawsze są w jednym miejscu Tom. -  warknął Ryan.
- Okej więc jakieś pomysły? może ty Bieber? - spytał mnie Chris. A  no tak to ja mam zawsze najlepsze pomysły na atak. Plan polegał na tym żeby wejść do odrębnego pokoju gdzie prawdopodobnie palą marihuanne i wytłumaczyć im do kogo należy ten teren i te dziewczyny. A pro po palenia strasznie chce mi się palić.Wiec wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów, zapalniczkę i odpaliłem jednego. Nikotyna powoli wypełniała moje płuca, o tam tego mi było trzeba. Gdy już dojeżdżaliśmy zaciągnąłem się ostatni raz i zrobiłem idealne kółko z dymu. Tom zaparkował centralnie przed klubem więc szybko wyszliśmy z niego. Przywitaliśmy się z ochroniarzami i weszliśmy do środka. Tak jak myślałem w środku unosił się zapach potu, alkoholu i narkotyków. Od razu na wejściu zauważyłem parę ładnych dziwek, oblizałem usta musiałem się opanować. Szliśmy w stronę pokoju, w którym przebywają The Darkness kto w ogóle wymyślił taką nazwę, mniejsza. Weszliśmy i gdy zobaczyłem Smitha uśmiechającego się kpiąco w naszą stronę nie wytrzymałem i na dzień dobry przywaliłem mu w szczękę. Chciałem uderzyć go jeszcze raz, ale czyjaś ręka spoczęła na moim ramieniu dając mi znak, żebym przestał więc się cofnąłem.
- Jesteście ciotami i dobrze wiecie, że weszliście na nasz teren, ale żeby nasyłać jednego z was na przyjaciółkę siostry Blacka to już trzeba być kompletnymi pizdami - wysyczałem i zaśmiałem się kpiąco
- A tak poza tym to Gray nieźle wyglądasz, no no widzę, że dziewczyna ci dokopała. - dokończyłem śmiejąc się jeszcze głośniej. Smith podniósł się z ziemi i przemówił
- Chcieliśmy się tylko zabawić, wiedzieliśmy, że Mel przyjdzie na ratunek swojej przyjaciółeczce. Ona wie, że jesteś w gangu? - zapytał z drwiną. Tom zacisnął mocno szczękę, to był jego słaby punkt. Jego siostra nic nie wie, on nie chce jej narażać na niebezpieczeństwo.
- Odpierdol się od nas i od niej bo jeśli jeszcze raz dotkniesz jej lub wyślesz kogoś to cię zabije. - warknął Tom z łobuzerskim uśmiechem. Wtedy zaczęła się walka. Smith wziął mnie za kurtkę i przerzucił przez szybę, a ta pod moim ciężarem rozbiła się. Nie zdążyłem uchronić się przed upadkiem i kawałek szkła przeciął mi policzek. Wkurwiłem się zacząłem okładać go pięściami. Tom bić się z Grayem, a Chris i Ryan z resztą. Podniosłem się z Smitha i usłyszałem strzał więc popatrzyłem w stronę, z której wydostał się dźwięk. Chris postrzelił Millera w ramie. Nie mieliśmy czasu, bo zaraz zjawi się ochrona i policja więc jak najszybciej wybiegliśmy stamtąd, wskoczyliśmy do auta i z piskiem opon odjechaliśmy. Przez całą drogę nie rozmawialiśmy pochłonięci swoimi myślami i dochodziliśmy do siebie. Największe obrażenia miałem ja, bo ten skurwiel rzucił mnie na tą cholerną szybę i że to wszystko dla jakiejś tam dziwki.Dojechaliśmy do domu i gdy weszliśmy nie było słychać żywej duszy, pewnie już śpią. Poszedłem do kuchni i wyciągnąłem mrożony groszek na złagodzenie bólu. Inni zrobili to samo, a Tom poszedł na górę sprawdzić co z dziewczynami. Dołączyłem do chłopców i usiadłem na kanapie. Po chili wrócił Tom, ale nie sam.


Melanie Pov
Jakieś 5 minut po tym jak wybiegłam przyszła Kate. Razem rozmawiałyśmy, jadłyśmy lody i oglądałyśmy jakieś komedie, a Kat co chwile mnie przepraszała i pytała się czy wszystko w porządku. Ciekawe gdzie poszedł Tom... Gdy już po raz setny miałam powiedzieć że wszystko ok usłyszałyśmy otwieranie drzwi, wiec umilkłyśmy, bo bałyśmy że ktoś się włamał, ale na szczęście usłyszałam głos Toma i jeszcze kogoś innego. O nie proszę nie mówcie, że to oni. No czego jeszcze, jest sobota i prawie jedenasta w nocy. Nie dane mi było rozmyślanie dalej ponieważ do pokoju wpadł mój brat i poprosił mnie na dół. Schodząc po schodach ujrzałam że ma podbite oko, lecz nic nie powiedziałam dowiem się później. Weszliśmy do salonu a tam siedzieli chłopcy no pięknie, ale czekaj oni są poobijani.
- Co wam się stało? - zapytałam przerażona, a każdy popatrzył na mnie. Justin miał przecięty pliczek o Boże to musi strasznie boleć, gdy zdałam sobie sprawę, że się na niego gapie szybko odwróciłam wzrok.
- Nie interesuj się. - powiedział z jadem Tom, a mnie zamurowało. Czemu oj stał się taki oschły.
- Dobra co oni tu robią? - wskazałam ręką na tych debili siedzących na kanapie.
- Oni będą tu mieszkać jak na razie, mamy na tyle pokoi żeby ich pomieścić. - westchnął Tom drapiąc się w kark. A ja byłam wściekła mimowolnie zacisnęłam pięści i wydusiłam tylko zajebiście. Musze jakoś ochłonąć. Popatrzyłam się przed siebie i bingo basen o tak tego mi trzeba. Szybko podbiegłam do drzwi na taras i je otworzyłam, popatrzyłam się przez ramie na pozostałych a ich miny wskazywały na to, że nie wiedzą co chce zrobić. Biegnąc zdjęłam bluzkę i wskoczyłam do wody, a przez moje ciało przeszła ulga. Wypłynęłam na powierzchnie, popłynęłam do brzegu basenu i wyszłam. Cała się trzęsłam bo było mi cholernie zimno, ale teraz mnie to nie obchodziło. Wzięłam ręcznik ze stolika i nie zważając na oszołomione miny innych poszłam do swojego pokoju, w którym już smacznie spała Kat. Weszłam do łazienki umyłam się i przebrałam w nową bieliznę i za dużą koszulkę. Byłam wykończona i wszystko mnie bolało. Położyłam się koło Kat i zasnęłam....
W nocy obudził mnie dźwięk otwieranych szafek w kuchni, więc wzięłam mój stary kij bejzbolowy i udałam się na dół jak ninja. Oparłam się o ścianę, tylko jeden krok a będę w kuchni. Wzięłam głęboki oddech i wyskoczyłam do kuchni, już miałam kogoś uderzyć lecz zorientowałam się, że to tylko Justin. Stał tam rozbawiony  w spodniach dresowych i bez koszulki.
- Jezus przestraszyłeś mnie dupku i z czego się śmiejesz? - mówiąc to złapałam się za serce, a on wybuchł jeszcze większym śmiechem co mnie zirytowało.
- Z ciebie. - mówił przez śmiech, ale w pewnym momencie spoważniał i popatrzył na mnie morderczym wzrokiem - Jak ty mnie nazwałaś? - zapytał idąc w moją stronę gdy już był tak blisko, że stykaliśmy się klatkami wzdrygnęłam się i wstrzymałam oddech.
- Nazwałam cię dupkiem. - wysyczałam, a on złapał mnie za nadgarstki co cholernie zabolało, będzie z tego siniak
- Do mnie się tak nie mówi skarbie, przez ciebie musieliśmy się bić suko. - warknął, a mnie przeszły ciarki. Justin wyszedł tak po prostu zostawiając mnie oniemiałą. Nie mogłam tak tego zostawić więc poszłam za nim do jego pokoju, weszłam bez pukania i zastałam go leżącego na łóżku z telefonem w ręce.
- Słuchaj Bieber jesteś w moim domu i ja tu ustalam zasady więc powiedz mi łaskawie co się stało do cholery?!-  wykrzyczałam. On spojrzał na mnie a jego oczy pociemniały.
- Nie to ty słuchaj paniusiu, nie mogę ci tego powiedzieć o to pytaj swojego brata. Tym razem potraktuje cie ulgowo i dam ci wyjść z mojego pokoju bez żadnych nieprzyjemnych sytuacji. - powiedział spokojnym głosem co mnie przeraziło. Jak on może być taki spokojny? Obgryzałam warkę a jego wzrok spoczął na moje usta przybliżył się
- Jeśli nie chcesz żebym cię pieprzył tu i teraz to lepiej tak nie rób i wyjdź z mojego pokoju. - wyszeptał mi do ucha po czym przygryzł je lekko. Bez słowa wyszłam z pokoju i udałam się do siebie. Próbowałam zasnąć, ale myśli nie dawały mi spokoju.O czym on mówił? Co ma mi powiedzieć Tom? Co to było? W końcu zasnęłam około 6 nad ranem.

________________________________
Ej kurde 800 wyświetleń łooo. Nie wiem co napisać w sumie tak mnie wzięło na napisanie 2 rozdziału a powinnam leżeć przykryta kołdrą pod sam nos, bo ktoś mnie zaraził grypą GRRRR. To ten mam nadzieje, że się spodoba :)

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 1

DOBRRRA na początek chce Wam podziękować za ponad 400 wyświetleń aweynox8yw9pugo :))
1 rozdział mam nadzieje, że się spodoba :) Super zamiast uczyć się na historie ja pisze tak brawo.
KURWA MAĆ komentujcie proszę XDDD bo nie wiem czy jest sens pisać dalej.

_______________________________________
Melanie Pov
Moje serce biło z prędkością światła. Zobaczyłam MOJĄ Kate przygniecioną do mokrej ściany w brudnej uliczce przez jakiegoś ciemnego typa. Złość coraz bardziej brała kontrole nad moim ciałem, nigdy specjalnie nie umiałam jej kontrolować. Pamiętam,że kiedy  byłam całą rodziną u dziadków i bawiłam się w piaskownicy to jakieś dziecko wzięło moją zabawkę moją a nie jego i od tego się zaczęło. Gdy ten koleś włożył swoją obleśną łapę pod koszulkę Kat wyrwałam się z zamyśleń i podeszłam do nich, chciałam to załatwić grzecznie, ale to już za wiele. Pociągnęłam nieznajomego za kurtkę w skutek czego upadł na ziemię i odsłonił mi widok na moją przyjaciółkę.Cała się trzęsła i miała strach wypisany w oczach. Zacisnęłam pięści tak mocno, że pobielały mi knykcie. Zasłoniłam swoim ciałem Kate tak żeby też skurwiel nie mógł jej nawet zobaczyć. Przysięgam, że jak na nią chociaż spojrzy to go zabije. Nieznajomy szybko podniósł się z ziemi i zanim mogłam zrobić unik uderzył mnie w szczękę. Ból, który przeszywał moje ciało był niemiłosierny. Nie popuszczę mu tego damski bokser. Otarłam krew z ust i rzuciłam się na niego uderzając w co popadnie. Kat wydała stłumiony krzyk gdy uderzyłam go w nos, prawdopodobnie łamiąc go. Musze sobie przyznać, że mam niezły prawy sierpowy. Koleś otrząsnął się po paru sekundach i przywarł mnie do ściany trzymając za szyje, podniósł mnie a ja nie mogłam już oddychać, kopnęłam go kolanem w kocze przez co zgiął się w pół dając mi możliwość odepchnięcia go. Pomyśleć, że jeden ruch a mężczyzna klęczy przed tobą zwijając się z bólu, zamachnęłam się i kopnęłam go w twarz, a Adams podbiegła do nas i kopnęła go w brzuch. Zaśmiałyśmy się głośno i przybiłyśmy piątki, lecz nasza radość nie trwała długo bo usłyszałyśmy syreny policji. KURWA jeszcze tego nam brakowało. Kat spanikowała i zaczęła chodzić w kółko, zawsze tak robi jak się denerwuje nie tracąc czasu wzięłam ją za rękę i pobiegłam do mojego samochodu. Szybko odpaliła silnik i odjechałam. Chcecie spytać czy mam prawo jazdy? odpowiedź brzmi nie. Tom nie pozwala mi nawet dotykać auta po tym jak skasowałam Sue. Tak Sue to było ulubione auto mojego brata ale hej ja jeżdżę całkiem nieźle. Szybki skręt w prawo, w lewo i przejechanie na czerwonym świetle pozwoliło nam zgubić policje. Z tego całego zamieszania nie zdążyłam zapytać Adams jak się czuje. Kątem oka spojrzałam na nią, obgryzała paznokcie kurde to nie jest dobry znak.
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? - zapytałam najspokojniejszym i najłagodniejszym głosem na jaki mnie było stać.
- T-tak myślę, że wszystko okej, dziękuje.  - uśmiechnęła się. Odetchnęłam z ulgą, ale nie na długo..
- Melanie czy ty zdajesz sobie sprawę, że mogłaś zginąć przeze mnie? o matko to moja wina spójrz na siebie jesteś cała posiniaczona. Ja przepraszam na prawdę powinnam być ostrożniejsza. - ostatnie słowa wyszeptała. No proszę wróciła nadopiekuńcza Kate.
- Nie kochanie, nie obwiniaj się należało mu się. - powiedziałam pewnie. Ona tylko przytaknęła. Właśnie wjeżdżałam na podjazd mojego domu. Ja wcale nie chce tam iść. Zanim zdążyłam przemyśleć co powiedzieć bratu drzwi od domu otwarły się a z nich wyskoczył Tom. Zajebiście, szybko założyłam kaptur na głowę i wraz z panią wszystko moja wina wyszłam z auta.
- GDZIE TY DO CHOLERY BYŁAŚ? ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ JAK SIĘ MARTWIŁEM? CZY TY PROWADZIŁAŚ SAMOCHÓD? O BOŻE CO TY MASZ NA BLUZIE CZY TO KREW? - zapytał a raczej wywrzeszczał. Nie jest dobrze nie jest.
- Tom spokojnie wszystko w porządku po prostu Kate zadzwoniła i poprosiła mnie żebym po nią przyszła  bo jej mamy nie było w domu więc dzisiaj u nas nocuje, ale pomyślałam, że to by było nierozsądne ponieważ o tej godzinie w tej okolicy kręci się dużo podejrzanych gości więc pojechałam autem, a po drodze wstąpiłyśmy do MacDonald's i upaprałam się keczupem prawda Kate? -  mówiąc to weszłam do domu, a za mną reszta. Adams wydała z siebie wręcz histeryczny chichot i przytaknęła głową, Szłam do kuchni, ale coś wzbudziło moją uwagę więc cofnęłam się. Nie no to chyba jakieś żarty są ci sami frajerzy co wcześniej to co oni tu będą mieszkać do chuja? Mimowolnie uderzyłam się otwartą dłonią w czoło i niechcący zrzucając kaptur z głowy o kurna tego nie przemyślałam. Oczy wszystkich rozszerzyły się a jeden z nich wypowiedział bezgłośne ja pierdole. Tom szybko podbiegł do mnie i ujął moją twarz w dłonie, jego wzrok był skierowany na moje usta.
- Boże Mel. - wyszeptał, a ja wyrwałam się z jego uścisku i błądziłam oczami po wszystkich twarzach.No świetnie, super, wspaniale. Kat pisnęła, a Tom popatrzył się na nią w tym momencie pękła.
- Zadzwoniłam do Mel bo ktoś mnie śledził, gdy ona przyjechała próbowała go ode mnie odciągnąć, ale on był nieugięty, wiec zaczęli się bić, zostawiłyśmy go nieprzytomnego na chodziku bo goniła nas policja! - powiedziała na jednym wydechu a ja miałam ochotę udusić ją gołymi rękoma lecz zamiast tego dostała kuśtyka w żebra. Zanim ktokolwiek coś powiedział pobiegłam do swojego pokoju. Nie chce mi się słuchać jaka to ja jestem i jakie to było niebezpieczne..

Justin Pov
O kurwa co to było, ale jak. Siedziałem o niemały w fotelu a moje oczy były jak wieczka od słoików podobnie jak u pozostałych. No, no dziewczyna nie dość że jest seksowna, piękna, zgrabna, zadziorna to jeszcze umie się bić, no tego się nie spodziewałem. Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć ona wybiegła  z salonu, a ja spojrzałem na jej przyjaciółkę no nie powiem też całkiem niezła. Oblizałem usta pomyślałem, że to nie musiał być przypadek może inny gang wysłał kogoś. Zacisnąłem szczękę, to musi być Smith i jego gang *Darkness.
- Kate tak? możesz nam opisać tego mężczyznę, który cię napadł? - zapytałem z nadzieją, że przyjrzała się mu.
- On był wysoki i muskularny, miał czarne oczy i brązowe włosy dość długie, och i na czarnej kurtce miał czerwony znaczek, ale nie mogę sobie przypomnieć jaki dokładnie. - oznajmiła, a ja już wiedziałem to oni nie mogę uwierzyć, że wysłali Graya.
- Ja umm pójdę sprawdzić co z nią. - dodała i szybkim krokiem poszła do górę.
- To byli Darkness.* - wysyczeliśmy naraz. Tom wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć, nie dziwie się mu, bo ja ledwo dawałem sobie rade. Jakimi skurwysynami trzeba być żeby takie coś odstawiać.
- No to chłopcy mamy robotę na dzisiaj. - warknął Chaz, a wszyscy przytaknęliśmy i zebraliśmy się do wyjścia. Sprawdziłem jeszcze czy mam swój pistolet. No to mamy zabawę na dzisiaj...


________________________
*wymyślony przeze mnie, nie jestem na tyle twórcza żeby wymyślić coś lepszego przepraszam.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Mój blog został umieszczony na http://justinbieberfanfictionpl.blogspot.com/    wqhbriyxtefiukqwkqufhvfrqkuywgifuhvchvxiwtyf  
Kocham tą stronę :))))
Zawsze wchodziłam i wchodzę na nią jak nie mogę znaleźć fajnych opowiadań serio polecam lalalal 
A tak poza tym to kurde dziękuje za te 2 komentarze serio dużo to dla mnie znaczy jeśli będzie więcej dodam 1 rozdział.
Miłego popołudnia :D
Och zapomniałam (moja skleroza) jeju wchodzę sb dzisiaj na konto i sobie myślę kurde nikt tego nie czyta w sumie to się im nie dziwie a tu BUUUUM 170 wyświetleń wow jak dla mnie to dużo zwłaszcza, że założyłam bloga 3 dni temu. Morda mi się cieszy i zamiast odrabiać zadanie to się patrze jak głupia w monitor :))

sobota, 15 lutego 2014

Prolog

Zastanawialiście się kiedyś głębiej nad codziennością?Nad swoimi marzeniami?Nad prawdopodobieństwem spełnienia ich?Bo ja zastanawiam się codziennie, codziennie dzieje się to samo.Przechodzę obok tych samych sklepów, drzew, budynków.Codziennie widzę tę samą parę starszych ludzi, którzy siedzą na ławce w parku przytuleni do siebie.To cudowne, że mimo tylu spędzonych lat ze sobą oni nadal się kochają.Ten starszy człowiek patrzy z miłością i czułością w oczach na swoją partnerkę,a ona uśmiecha się do niego.Przechodząc koło nich mimowolnie na ustach pojawia się uśmiech.
Codziennie mijam biegające dzieci.Ich nie kończące śmiechy są melodią dla uszu.Idąc ulicami można wsłuchać się w chodzące silniki samochodów, a w powietrzu zawsze unosi się ich zapach.Człowiek uczy się na błędach taa oprócz mnie.Czuje się jak zagubione dziecko. Właśnie dziecko, życie można porównać do dziecka tak to chyba dobre porównanie.No bo jest taki okres, w którym jest się beztroskim, bez zmartwień i problemów, ale kiedy już jest wszystko wspaniale coś zawsze musi się zjebać.To jest tak samo jak w wieku 7 lat dowiadujesz się, że mikołaj nie istnieje, a ojciec okłamywał cie mówiąc, że ma do niego numer. Dobra to było kiepskie porównanie.Codziennie przechodzę koło ciemnych uliczek,w których zostają zgwałcone niewinne dziewczyny. Jak o tym myślę to mam ochotę zwrócić to co jadłam na śniadanie.No, ale cóż na tym świecie są ludzie, którzy nie do końca są rozwinięci umysłowo.Niektórzy ludzie by wyładować emocje napadają słabsze osoby, uczestniczą w wyścigach samochodowych, uderzają kogoś lub worek treningowy inni zażywają narkotyki.W sumie to ja też nie jestem lepsza, nie jestem typowo 'grzeczną dziewczynką', ale umiem dostrzec rzeczy takie jak piękno płatka kwiatu czy wielkość spadających kropli deszczu....
Z jakże moich głębokich zamyśleń wyrwał mnie podniesiony głos mojej przyjaciółki Kate Adams, ach nie wspomniałam o niej jak mogłam zapomnieć o osobie, która ma manie niańczenia mnie i mówienia co jest dla mnie dobra a co nie.Kat mnie przeraża stała się strasznie nadopiekuńcza, a sama imprezuje i czasem muszę ją wyprowadzić bo jest schlana w trzy dupy.
- Melanie słuchasz mnie w ogóle? -krzyknęła poirytowana.Oczywiście że cię nie słuchałam przecież byłam myślami gdzieś indziej wybacz.
- Jasne. - uśmiechnęłam się sztucznie, ale ej nie oceniajcie mnie. Kocham Kate i jest mi bardzo, bardzo, bardzo bliska,ale nie potrafi przestać gadać.
- To co mówiłam? huh? - no to mam przejebane, kurde o czym ona mogła mówić.Melanie myśl i tak już jest mega wkurzona och tak no przecież jej głównym tematem jest mój brat Tom.Podkochuje się w nim od siódmej klasy.
- Kat wiesz dobrze że Tom ma dziewczynę. - uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Ugh. - warknęła.Lecz przed dalszą rozmową uchronił mnie telefon.Dzięki Bogu że Kate nigdy nie wycisz telefonu.Wyszła z pokoju by odebrać, to pewnie jej mama dzwoni żeby wróciła już do domu.Po chwili wróciła i tak jak myślałam musiała już iść.
- Adams masz zadzwonić jak wrócisz do domu zrozumiano? - powiedziałam srogim głosem, a ona się zaśmiała i przytaknęła.Gdy wyszła położyłam się na łóżku i gapiłam w sufit. Kat ma blond włosy sięgające jej do ramion, duże zielone oczy, których jej cholernie zazdrościłam.Jest szczupła i wyszcza ode mnie, ale tylko o kilka centymetrów.Obie mamy po 17 lat.Kurwa gdzie moje maniery Jezus Mel naucz się ich w końcu.Przepraszam mam na imię Melianie Black, tak jak już wspomniałam mam 17 lat, chodzę to miejskiego liceum i jestem w klasie razem z Kate. Jeszcze tylko rok tej męczarni, mniejsza z tym
mieszkam w Stratford w dość dużym domu wraz z moim bratem Tomem Blackiem,Tom ma 20 lat.Nasi rodzice zginęli w wypadku gdy miałam 11 lat.Podejrzewam że mój brat ma jakieś ciemne interesy, ale nie mogę go o to oskarzyć bo nie mam dowodów.Moimi przyjaciółmi są jeszcze Nate Brow i Jade Price.Razem tworzymy zgraną paczkę.Minęło już dużo czasu odkąd Kate wyszła, zaczynałam się już niepokoić.Spokojnie ona jest dorosła da sobei rade, nic jej się nie stało na pewno.Usłyszałam wołanie mojego brata z dołu więc tam pobiegłam.Stanęłam jak wryta widząc trzech kolesi około 19 lat.Wszystkie oczy odwróciły się ku mnie.Jeden miał krótko obcięte jasne włosy, drugi ciemne opadające na czoło a trzeci piaszczyste,uniesione do tyłu, jego oczy były miodowe a teraz wpatrywały się we mnie ilustrując mój wygląd.Lekko się  zaczerwieniłam, ale nie będę tego pokazywać, biedny frajer.
- Skończyłeś już? - wysyczałam i wtedy poczułam czyjąś rękę na ramieniu, ta to był mój brat.
- Spokojnie Melanie. - wyszeptał i wskazując od prawej przedstawił mi ich.Był to Ryan,Chris a ten dupek to Justin pff.Kazał mi usiąść co niechętnie zrobiłam.Ilustrowałam wzrokiem każdgo z nich i jak bodajże Chris chciał coś powiedzieć zadzwonił mój telefon podziękowałam Bogu a potem spojrzałam na wyświetlacz to była Kate, odetchnęłam z ulgą ale wściekłość narastała we mnie, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha
- Kate czemu wcześniej nie zadzwoniłaś do cholery?! - warknęłam podniesionym głosem a wszystkie pary oczy były skupione na
mojej osobie.Słyszałam nie równy oddech po drugiej stronie i się zaniepokoiłam. CO DO CHUJA?
- M-mel boje się odkąd wyszłam od ciebie ktoś cały czas za mną idzie proszę pomóż. - powiedziała wystraszona,a ja stanęłam na równe nogi
- Kat spokojnie, udawaj że go nie widzisz, idź przed siebie i nie rozłączaj się. - mówiąc to podążałam do wyjścia, słyszałam głos Toma wołający moje imię, ale nie zwracałam na to uwagi, liczyło się tylko to by Adams była bezpieczna.Szybko wsiadłam do samochodu, odpaliłam silnik i jechałam najszybciej jak to było możliwe bym nie spowodowała , gdy już byłam niedaleko wysiadłam z samochodu i pobiegłam za głosem wołającym moje imię.Nie interesowałam się tym, że prawie przewróciłam jakiegoś mężczyznę, w pewnym momencie zatrzymałam się jak wryta i to co zobaczyłam zamroziło mi krew w żyłach....


_____________________________________________________________________________
Cześć, to mój pierwszy blog i zdaje sobie sprawę, że jest beznadziejny ale zawsze można spróbować nie?
Także ten no... aaa proszę o komentarze, a wiem  że nie każdy pisze komentarz bo sama tego nie robię jak czytam inne blogi i to wielki błąd, ale serio to ważne.Nawet jeśli miały by to być negatywne opinie  Dziękuje za uwagę :)))))