- Melanie! - wrzasnęła Kat budząc mnie, kurcze czy to, że chce spać kogoś boli czy co?Przysięgam, że ją kiedyś uduszę. Nie spałam dobrze tamtej nocy, w sumie w ogóle nie spałam, bo zasnęłam dopiero rano. Cały czas nurtowały mnie pytania typu: Co Bieber odpierdolił zeszłej nocy? Co on sobie wyobraża? O ja się z nim dzisiaj policzę, ale najważniejsze czemu przeze mnie się bili? Co ja mam wspólnego z tym? Z kim się pojedynkowali? nie mogłam dolej wybierać, gdyż Adams skoczyła na łóżko.
- Mel wstawaj. - zaczęła jeździć nosem po mojej szyi. Och no tak nie nie jesteśmy razem, jesteśmy heteroseksualne, ale czasem lubimy tak robić. Lubimy nabierać tak ludzi. Raz weszłyśmy trzymając się za ręce do kawiarni, a ludzie zaczynali szeptać między sobą różne rzeczy na nasz temat, lecz moją uwagę przykuły dwie dziewczyny szepczące do siebie z obrzydzeniem, że ja i Kat jesteśmy razem więc specjalnie pociągnęłam ją za rękę i zajęłyśmy stolik tuż obok nich. Kate załapała o co mi chodziło i gdy patrzyły się na nas pochyliłyśmy się i cmoknęłyśmy się w usta, a gdy zobaczyłyśmy ich miny wybuchnęłyśmy śmiechem. Tak to już z nami bywa.
- Daj mi spokój chce spać. - bąknęłam z nadzieją, ale Kats nie dawała za wygraną i ściągnęła mi kołdrę odkrywając moje gołe nogi. Od razu na moim ciele pojawiły się dreszcze.
- Kochanie jest już 10, wszyscy są na śniadaniu brakuje tylko ciebie. - uśmiechnęła się do mnie, a moja mina zrzedła. Co? że ja niby spałam 4 godziny ludzie ratujcie mnie. Nie dość, że pewnie wyglądam okropnie to jeszcze pan Justin chuj Bieber też tam będzie.
- Albo zaraz wstaniesz, albo będę zmuszona wylać na ciebie lodowatą wodę. - dodała, a ja wyskoczyłam jak poparzona z łóżka na podłogę.Podniosłam się z jękiem i spojrzałam na moją najukochańszą przyjaciółkę na świecie (czujecie ten sarkazm), która śmiała się tak głośno, że pewnie w kuchni ją usłyszeli.
- Szkoda, że nie widzisz swojej miny. - powiedziała przez śmiech, a następnie podtrzymując się jedną ręką ściany pokazała kciukiem za drzwi, informując mnie że będzie czekała na dole, bo nie mogła nic z siebie wydobyć.Przewróciłam oczami i odwróciłam się na pięcie idąc w stronę szafy. Wyciągnęłam czystą bieliznę, legginsy i czarny sportowy stanik po czym udałam się do łazienki. Tak mam dzisiaj zamiar pobiegać. Weszłam do łazienki, rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Chłodna woda rozbudziła moje ciało, myjąc się zapominam o otaczającym mnie świecie wtedy moja głowa jest pusta, nie mam w niej myśli. Chyba nie tylko ja tak mam. Zakręciłam wodę, owinęłam się puchowym białym ręcznikiem i umyłam zęby. Potem wytarłam się, założyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania i zrobiłam sobie lekki makijaż. Po co mam się malować skoro idę biegać? Związałam włosy w luźną kitkę i zabrałam swój telefon wraz ze słuchawkami zbiegłam na dół do kuchni, oczy wszystkich zgromadzonych spoczęły na mnie, a ja spuściłam głowę. Czułam się strasznie niekomfortowo, wszyscy umilkli, a ja podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej wodę po czym nalałam sobie do szklanki.
- Idę pobiegać, nie jestem głodna zjem potem, będę za godzinę pa. - oznajmiłam, nie czekając na odpowiedź poszłam ubrać sportowe buty. Po ich ubraniu wyszłam z domu, założyłam słuchawki na uszy i włączyłam piosenkę One Direction- Midnight Memories, ten zespół zawsze dawał mi kopa, uwielbiałam ich słuchać. Zaczęłam truchtem pomijając to, że przewróciłam się o swoją nogę co u mnie jest normalne, bo jestem taką niezdarą. Biegłam przez park podziwiając jego piękno. Dzisiaj jest niedziela więc nie było dużo ludzi. O kurwa skoro dzisiaj jest niedziela to znaczy, że jutro jest poniedziałek czyli znowu szkoła. I znowu ci nauczyciele ze wzrokiem pedofila patrzących się na ciebie jak na ofiarę, znowu te suki traktujące innych jak gówno, bo uważają się za lepsze. Mówię o Victorii i jej piesków czyli Jasmine i Kendall. One zrobią wszystko by przypodobać się Victorii - dziwki, która dała dupy już każdemu chłopakowi w szkole. To jest żałosne i kompromitujące, jak tak można może się przecież nabawić choroby wenerycznej jeśli już nie ma. Szkoda mi tych wszystkich chłopaków zarażających się od niej. Wracając do tematu parku. Jest on pełen drzew, których czubki wydawać się można, że nie kończą się. Są bardzo wysokie, mijałam już chyba 5 parę całujących się ludzi gdy zobaczyłam mężczyznę ubranego na czarno patrzącego na mnie wręcz namacalnie. Zaczął iść w moim kierunku i wtedy mogłam dostrzec jego ostre zarysy twarzy, blond włosy i zielone oczy. Kurde Mel on jest coraz bliżej a ty go obczajasz. Natychmiast zaczęłam biec w stronę domu, nie powiem jestem dobrym biegaczem, lecz on zaczął biec za mną. Biegłam ile sił w nogach omijając drzewa i ludzi. Nikt nie zwrócił na nas uwagi. Ludzie są nienormalni, wbiegłam na ulice i nagle buuuum przeleciałam przez maskę taksówki i upadłam na ziemię. Szybko się podniosłam, ostatni raz spojrzałam w te zielone tęczówki i zaczęłam znowu biec tym razem jednak ostrożniej. Z mojego łokcia sączyła się krew a moje legginsy były zdarte w kolanach. Migiem dobiegłam do domu, weszłam do środka modląc się żeby nikogo nie było. Zamknęłam cicho drzwi.
- O już wrócili.. - Justin popatrzył na mnie, i gdy ujrzał moją ranę otworzył usta żeby coś powiedzieć lecz mu przerwałam.
- Nic mi się nie stało po prostu się przewróciłam. - uśmiechnęłam się sztucznie i wyminęłam go idąc po lód do kuchni. Już miałam otwierać lodówkę, ale czyjaś silna ręka złapała mnie za łokieć i pociągnęła do łazienki. Byłam zdezorientowana czyżby słynny Justin Bieber się o mnie martwił. Chciałam stawić opór, ale wepchał mnie do środka i posadził na umywalce patrząc na mnie morderczym wzrokiem.Stanął pomiędzy moimi nogami.
- Co się stało? - mówiąc to wyciągnął z szafki wodę utlenioną i waciki. Nic nie mówiąc spuściłam wzrok nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Między nami zapadła niezręczna cisza, a Justin polał mi wodą utlenioną ranę na łokciu na co syknęłam.
- Gdzie są wszyscy? - Zapytałam przyglądając się jego ruchom, właśnie naklejał mi plasterek.
- Poszli na zakupy a ty nie zmieniaj tematu nie było cię przez kilka godzin suko. - warknął. Ten koleś serio jest niemożliwy, raz jest miły a potem chamski.
- Jesteś bipolarnym chujem. - wysyczałam wychodząc z łazienki i pobiegłam na górę do pokoju. Nie chce go widzieć, lecz to nie było mi dane bo zaraz za mną w pokoju zjawił się Bieber, przywarł mnie do ściany i zaczął całować moją szyje. Mówiąc, że mi się to nie podoba skłamałabym, ale kurwa to jest Jus nie mogę. Chciałam go odepchnąć, ale w zamian wgryzł się w moją szyje jeszcze bardziej liżąc ją ssąc. Na pewno zostawi po sobie pamiątkę. Gdy znalazł mój czuły punkt pod uchem jęknęłam na co przysunął biodra do moich pocierając lekko.Nie on tego nie zrobi nie, w ekspresowym tępię natarł na moje usta całując je namiętnie, było mi tak dobrze. Gdy polizał moją dolną wargę prosząc o dostęp opamiętałam się i odepchnęłam go od siebie cała zdyszana. Zanim miał szanse coś powiedzieć ze łzami w oczach wyrzuciłam go z pokoju zamykając go na klucz po czym opadłam na łóżko. Nie długo po tym zdarzeniu przyszłą reszta. Kate teraz mieszkała u mnie ponieważ jej mama wyjechała w delegacje na kilka miesięcy. Usłyszałam pukanie do drzwi więc wstałam i powolnym krokiem podeszłam do drzwi otwierając je. Zastałam w nich Kat, która była z czegoś bardzo szczęśliwa.
- Mels skarbie idziemy dzisiaj na imprezę z chłopakami. - wykrzyczała. Nie no nie proszę nie chce tam iść. Zawsze takie imprezy źle się kończą.
- I zanim zaprzeczysz to był rozkaz. - dodała. Nie miałam nic do gadania więc zabrałyśmy się za przygotowywania. Zrezygnowana poszłam się orzeźwić, a w tym samym momencie Kats wybierała mi sukienkę. Gdy już skończyłam brać prysznic ubrałam się w nową bieliznę i wyszłam z łazienki. Nie wstydzę się Kat jesteśmy jak siostry nie mamy przed sobą tajemnic.
- Dobra dziewczyno na łóżku masz sukienkę. - uśmiechnęła się do mnie uroczo co odwzajemniłam. Dopiero kiedy wstała zobaczyłam, że jest już w pełni ubrana. Miała na sobie granatową sięgającą przed kolano sukienkę bez ramiączek, czerwone szpilki i różowe usta. Wyglądała pięknie z resztą jak zawsze. Podeszłam do łóżka i ubrałam czarną także sięgającą przed kolano, z wykrojonym sercem na plecach i rękawami 3/4 sukienkę. Następnie udałam się do lusterka i wymalowałam czarne kreski na powiekach i dodałam różu na policzki, a na usta dałam różowy błyszczyk. Byłyśmy już w pełni gotowe więc zeszłyśmy na dół. Przywitałam się z chłopakami lecz unikałam spojrzenia Justina, które wręcz robiło dziurę na mojej twarzy. Wszyscy udaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do klubu. Wchodząc tam można było wyczuć zapach alkoholu spoconych ciał i czegoś jeszcze ale mogłam się tylko domyślać że to narkotyki. Udałam się do baru i zamówiłam drinka, potem kolejnego i następnego. Mam mocną głowę więc byłam trzeźwa. Justin i reszta gdzieś znikli i to może lepiej. Popijając drinka poczułam czyjąś obecność obok więc popatrzyłam w bok i aż podskoczyłam na krześle. Tam był ten sam gość co w parku. Czy to są jakieś jaja? szybko wstałam z miejsca i udałam się w poszukiwaniu moich towarzyszy lecz na marne. Wtedy poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i obraca do siebie. To ten blondyn zaczął mnie obmacywać, a ja desperacko wołałam o pomoc i próbowałam go odepchnąć, ale na nic. Nagle nieznajomy szybko odsunął się ode mnie a ja zobaczyłam rozzłoszczoną twarz Justina. Zanim mogłam cokolwiek zrobić już okładali się pięściami. Bieber uderzył go lewym sierpowym na co zielonooki odsunął się od niego co ja wykorzystałam i stanęłam między nimi próbując ich rozdzielić lecz na marne. Zrezygnowana i zdesperowana odwróciłam się do brązowookiego i objęłam rękami jego brzuch najmocniej jak potrafiłam i wtuliłam się w niego. Ten zdezorientowany przestał walczyć, a ja szłam powoli wciąż go przytulając w stronę wyjścia. Gdy już znaleźliśmy się na zewnątrz puściłam go i zakryłam swoją czerwoną od rumieńców twarz za włosami.
- Co to było? - wyryczał tak, że aż mi się nogi ugięły. Jak on tak może?
- Chciałam żebyś przestał się bić to wszystko zapomnij. - ostatnie słowa wyszeptałam i objęłam się rękami jakby to miało mnie ochronić. On tylko prychnął.
- Jesteś suką. - wysyczał bez żadnych emocji, a moje serce poruszyło się.
- A ty dupkiem. - warknęłam równie głośno jak on. Pokręcił głową i złapał mnie za nadgarstek zaciskając szczękę. Syknęłam z bólu, ale posłusznie skierowałam się do samochodu. Po wejściu i zapięciu pasów odpalił silnik nic nie mówiąc.Ta cisza mnie wkurwiała.
- Nie musiałeś się z nim bić Justin. - przerwałam cisze tym samym zwracając jego uwagę.
- Sama bym sobie poradziła, nie potrzebuje pomocy takiego skurwysyna. - wykrzyczałam a on zatrzymał samochód na poboczu.Melanie trzymaj język za zębami. Wyszedł z auta i podążył w stronę moich drzwi otwierając je energicznie. Przeszły mnie dreszcze. Co się teraz stanie? Czy on jest zdolny mnie uderzyć?
_________________________________________
Część :)) Mam już ponad 1700 wyświetleń i to jest super
dziękuje :))
Przepraszam, że długo nie pisałam, ale miałam dużo spraw na głowie.
CZYTASZ= KOMENTUJ bo bez komentarzy nie będę pisała dalej.
Miłego czytania i weekendu :D