Rano obudziłem się dość wcześnie, miałem sprawę z chłopakami. Smith jak zwykle nas zdenerwował. Próbował włamać się do naszego magazynu. Ten gnojek nawet nie umie dopilnować żeby nikt go nie wsypał. Ludzie zrobią wszystko dla kasy lub uratowaniem swojego życia. Wystarczy wyciągnąć pistolet i koleś od razu wszystko śpiewa. Tak to jest w naszym świecie. Świecie otchłani i ciemności. Jak już do niego wejdziesz nie ma odwrotu. To świat zabójców, ludzi bez uczuć, oni nie mają nic do stracenia. Sukinsyny mogą włamać się do banku czy sklepu i gdy policja ich złapie nic ich to nie obchodzi. Nie mają dla kogo żyć. Ich rodziny odwróciły się od nich albo nie żyją. Tak to już jest, ale gdy zakochasz się jesteś w dupie. Twoi wrodzy będą próbowali ją zabić tylko po to by zranić ciebie. To chore. W tej branży najważniejszy jest spokój, nie możesz dać sie sprowokować. Musisz nauczyć się walczyć, zabijać i ukrywać swoje emocje. Są plusy takiego życia. Masz dziwki na zawołanie, u każdego wywołujesz strach, zabijasz. Tak zabijanie sprawia mi ulgę, to ja zawsze wykonuje tą robotę. Czasem Tom też strzela komuś kulka prosto w głowę. Zabijamy tylko tych, którzy zaszłi nam za skórę albo nie oddali długu. Głupie dzieciaki myślą, że jak kupią narkotyki to będą fajne, a potem błagają o życie, ale z nami się nie zadziera. Każdy gang walczy ze sobą, chcą być najlepsi, chcą być na gorze, na naszym miejscu. Dzisiaj mamy nauczyć Smitha, że nie należy z nami zadzierać. Chce go zabić, ale przyda mi się jeszcze. Powoli otworzyłem zaspane oczy, wydarzenia z wczoraj zaczynały powoli do mnie docierać. Ćwiczenia z Melanie potem kłótnia z Bella i w nocy przyszła Mel. Jak ona mogła zrobić jej coś tak podłego, nie żebym bronił Mels, ale to i tak nie w porządku. Z drugiej strony chciało mi się śmiać i przybić piątkę Belli. Nie lubię Melanie, ale coś mnie do niej przyciąga. Właśnie gdzie jest Melanie? Powinna leżeć teraz koło mnie. Na tę myśl lekko się uśmiechnąłem i odwróciłem głowę w druga stronę, ale tam nie było Melanie lecz Bella. Ale jak to? Pewnie mi się przewidziało i to jednak była moja dziewczyna? Co ja gadam to nie jest moja dziewczyna, znaczy ona tak uważa, a ja jestem z nią tylko dla sexu. Mogłaby zostać dziwką jest w tym dobra. Albo Bel weszła do mojego pokoju gdy Mel była w środku i ją wygoniła? Nie wiem. Przetarłem oczy i powoli udałem się do łazienki. Przyznam, że wolałbym obudzić sie obok mojego anioła. Po wejściu do łazienki rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Szybki i orzeźwiający prysznic, tego mi było trzeba. Zakręciłem wodę, wyszedłem z łazienki owinięty szarym ręcznikiem na biodrach. Bella jeszcze spała, tym lepiej nie będzie zadawała głupich pytań. Ubrałem białą koszulkę i jeansowe spodnie, które zwisały mi w kroku. Wychodząc z pokoju założyłem białe supry i udałem się do kuchni. Jednak coś mnie podkusiło i po drodze wpadłem zajrzeć czy Mel jest u siebie. Cicho otworzyłem drzwi wchodząc do środka, niestety nikogo tam nie zastałem. Rozglądałem się po pokoju, lecz nigdzie nie mogłem jej dostrzec. Gdy już miałem wychodzić z pokoju napotkałem jakiś stary album, wiec schyliłem się po niego. Po woli przeglądałem zdjęcia i zatrzymałam się na jednej fotografii. Była na niej dziewczynka i chłopczyk. Zaraz, zaraz przecież to ja, ale kto jest obok?i nagle mnie olśniło. To Melanie, pamiętam jak przyjeżdżała wraz z jej mamą i bratem. Czyli ona to widziała. No trudno. Gdzie ona jest? Wstałem i spojrzałem na okno, a to co zobaczyłem zbiło mnie z tropu. Czy ja właśnie patrzę na Melanie śpiąca na aucie? Nie wierze. Pewnie było jej zimno, ale wyglada gorąco w tej poszarpanej koszulce. Kto jej to zrobił? Zaśmiałem się i wyszedłem z pokoju. Postanowiłem ją obudzić, pewnie będzie zła albo zarumieniona. Uwielbiam ją wkurzyć i onieśmielać. Ona chyba nie zdaje sobie sprawy z tego jaka jest gorąca. Trzeba jej przyznać, że walczyć to ona umie. Na tych wyścigach pokazała co potrafi, ale trzeba popracować nad uczuciami. Za szybko się wkurza. Jeszcze dużo musi się nauczyć. Wchodząc do kuchni kiwnąłem do przyjaciół i udałem się w kierunku szklanych drzwi na taras. Odsunąłem je i zacząłem iść w stronę auta. No nie wierze. Co ona znowu wymyśliła. Ta dziewczyna nie przestaje mnie zadziwiać. Podszedłem bliżej.
- Wstawaj śpiąca królewno. - krzyknąłem. Anioł nagle zerwał się i upadł na ziemie. Zacząłem się głośno śmiać, a ona ze zdezorientowaną mina podniosła się.
- Mógłbyś mi pomóc a nie. - wyrzuciła z siebie gniewnie. Otrzepała się i zaczęła iść w przeciwną stronę niż jej pokój.
- Twój pokój jest tam. - wskazałem kciukiem za siebie, a ona wywróciła oczami i poszła w kierunku wyznaczonym przeze mnie. Nie mogłem powstrzymać śmiech, ale nie było na to czasu. Szybko wbiegła do domu, a ja za nią. Niestety nie dogoniłem jej. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Usiadłem koło Chrisa szczerząc się. Ten trzepnął mnie w tył głowy.
- Skup się stary. - powiedział i zaczął się śmiać. Tom uderzył pięścią o stół.
- Spokój trzeba się skupić. - warknął. Ma podobny humor do swojej siostry dzisiaj.
- Dobra czyli wchodzimy do magazynu i oznajmiamy mu, że dla jego bezpieczeństwa nie należy z nami zadzierać. - powiedział powoli jak do małych dzieci - Żadnych niepotrzebnych odzywek. - popatrzył się na nas i dodał- Justin.
- Żadnych bójek. - Justin
- Żadnych przezwisk. - Justin
- Żadnych wychyleń. - Justin
- Żadnych....
- Dobra, doba zrozumiałem. - uniosłem ręce. Wszyscy zaczęli cicho chichotać pod nosem. Co ja jestem dzieckiem. Umiem nad sobą panować. Tom chyba po raz setny powtórzył plan. Ciekawe co teraz robi Melanie. Pewnie poszła spać. Była niezłe wkurzona. Zaśmiałem się na tę myśl.
- Dobra jest tu lekarz? - spytał Tom. Po tym jakże zacnym pytaniu wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę auta. Przed wejściem zerknąłem w stronę pokoju Melanie, ale zasłony nie były odsłonięte co oznaczało, że poszła spać. Było dość wcześnie, ale musimy jeszcze wstąpić do Seana po nową broń. Potrzebna nam nowa amunicja i nowy sprzęt. Sean to mój zaufany przyjaciel, sprzedawał mi broń na samym początku. Poznał mnie przypadkiem gdy zaczynałem, on pomógł mi trochę oswoić się z bronią. Pokazał mi jak się strzela, zabierał mnie na strzelnice. Teraz pracuje dla gangu, w którym jestem. Zawsze mogę na nim polegać, jest jak członek rodziny, jeszcze nigdy mnie nie zdradził i jestem przekonany, że tak pozostanie. W tej branży jest nie wielu ludzi, którym można zaufać. Mam parę takich osób. Zanim spostrzegłem byliśmy już na miejscu. Tradycyjnie prowadził Black, tak się już przyjęło. Wyszliśmy z auta po czym szybkim krokiem udaliśmy się do sklepu. Wchodząc poczułem jak zawsze zapach zioła. Jak ja dawno nie jarałem. Zauważyłem Seana stojącego w rogu i od razu podszedłem do niego.
- Cześć stary. - klepnąłem go w plecy.
- Justin bracie. - odwzajemnił uścisk. Reszta też się przywitała i przeszliśmy do omawiania interesów.
- Weźmiemy 5 naładowanych karabinów i 4 zwykłe. - oznajmił Ryan. Sean podał nam wszytko, zapłaciliśmy gotówką i wróciliśmy do auta. Czas zabawić się z tym skurwysynami. Wszystko działo się szybko. Tom był dobrym kierowcą, pewnie Mel ma to po nim. Ona nieźle zapierdala. Dojechaliśmy, wyszliśmy z auta i poszliśmy do magazynu. W środku na podłodze waliły się puszki po piwie, fajki i prezerwatywy. Na środku stał Smith z grupką osób. Gdy nas zauważył odezwał się.
- No proszę, proszę kogo tu przywiało- podszedł no nas i zaczął mówić krążąc w kółko. - Chyba nie chcecie mieć więcej kłopotów niż macie teraz?
- Krótka piłka Smith: Nie wchodzisz nam w drogę, a my cię nie zabijamy. - warknąłem, a ten obrzydliwie się zaśmiał.
- Ja jeszcze nawet nie zacząłem się bawić koledzy, lepiej pilnujcie swoje dwie koleżanki. - oznajmił- no chyba, że chcecie żeby coś im się stało. - dokończył. Ten koleś jest chory.
- Co to ma znaczyć? - zapytał się Tom. Widać było na kilometr, że jest wkurwiony. Smith wzruszył ramionami i zrobił niewinną minę.
- Seksowna jest ta brązowowłosa, chętnie bym ją pieprzył.
Nie wytrzymałem i moja pięść sama zderzyła się z jego nosem. Potem to już samo szło, prawy sierpowy, lewy, z kolana. Na koniec podniosłem go za szyje po czym opuściłem.
- Zbliż się tylko do niej, a zabije cię. Będziesz tak cierpiał, że będziesz mnie błagał żebym cię już zabił. - oznajmiłem wyciągając pistolet i strzelając tuż obok jego prawej ręki- Uważaj na siebie. - dodałem i nie oglądając się za siebie poszedłem do wyjścia. Wręcz wybiegłem by zaczerpnąć świeżego powietrza. Reszta wyszła za mną. Staliśmy tak, a pierwszy odezwał się Tom.
- Zjebałeś, ale to było dobre. To było bardzo dobre. - przyznał kręcąc głową. Z magazynu wybiegli ludzie Smitha, a my szybko pobiegliśmy do samochodu. Co za debile, dopiero teraz się skapnęli, że ich szef jest ledwo żywy. Bada idiotów. Teraz tylko jechać do domu. Jestem wdzięczny Tomowi, że nas przyjął póki nie znajdziemy nic innego. Doceniam to. Gdy dojechaliśmy, wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu. Pierwsze co zrobiłem to wszedłem do kuchni.
Melanie Pov.
Debil, idiota, cwel, skurwiel, dupek, skurwysyn, frajer, samolub, ciota, cymbał, pozer, chuj. Kurwa nienawidzę go. Ugh. Dobra spokojnie pójdę spać i wyluzuje, ale najpierw zapale, a jak wróci to go zabije. Weszłam po schodach na górę i skierowałam się na balkon biorąc paczkę papierosów i zapalniczkę. Wyjęłam jednego, nerwowo próbowałam odpalić, aż w końcu mi się udało. Powoli zaciągałam się, nie żebym paliła nałogowo, ale od czasu do czasu się zdarzy. Czasem człowiek musi sobie ulżyć. Po skończeniu papierosa weszłam do pokoju i od razu walnęłam się na łóżko. Po czym zasnęłam..
Obudziłam się parę godzin później i od razu poszłam pod prysznic. Gdzie tak właściwie jest Kat? Dobra mniejsza z tym. Po drodze wzięłam czystą bielizne. Napuściłam sobie wody. Chciałam się trochę rozluźnić. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Usłyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości więc sięgnęłam po telefon. Niestety ten wyślizgnął mi się z ręki i wpadł do wody. Zajebiście. Szybko wyjęłam go i wyszłam z wanny. Ubrałam majtki i jakiś sweter sięgający mi za dupę. Mój telefon zaczął dzwonić, ha działa, wzięłam go do ręki. Dzwoniła Kat super. Odblokowałam go i odebrałam.
- Hallo. - powiedziałam, ale cicho słyszałam Kate. Nie mam zasięgu świetnie. Sprintem pobiegłam na dół mając nadzieje, że tam będzie lepszy zasięg.
- Hallo. - wydarłam się, już lepiej ją słyszałam. Weszłam na stół, podniosłam telefon ku górze i po raz kolejny się wydarłam.
- Hallo, kurwa zajebany telefon.
- Hallo Mels co się dzieje? chciałam tylko zapytać czy nie chcesz czegoś ze sklepu - usłyszałam w słuchawce.
- Kup mi żelki dziękuje. - nie czekałam na odpowiedź tylko się wyłączyłam. Głośno odetchnęłam i dopiero teraz zauważyłam, że w domu są już chłopcy. Było mi trochę głupio bo Chris stał z otwartą buzią trzymając w ręce ogórka, Ryan tylko głowę miał odwróconą w moją stronę, a resztę ciała ku telewizorze, Justin stał w kuchni z tym swoim zadziornym uśmieszkiem, za to Tom wpatrywał się we mnie morderczym wzrokiem. Ups. Ja z Justinem wymieniliśmy się spojrzeniami. Potem Chris, Ryan i Justin powiedzieli, że wybierają się na imprezę i wyszli, lecz po drodzę Bieber szepnął mi na ucho:
- Cześć stary. - klepnąłem go w plecy.
- Justin bracie. - odwzajemnił uścisk. Reszta też się przywitała i przeszliśmy do omawiania interesów.
- Weźmiemy 5 naładowanych karabinów i 4 zwykłe. - oznajmił Ryan. Sean podał nam wszytko, zapłaciliśmy gotówką i wróciliśmy do auta. Czas zabawić się z tym skurwysynami. Wszystko działo się szybko. Tom był dobrym kierowcą, pewnie Mel ma to po nim. Ona nieźle zapierdala. Dojechaliśmy, wyszliśmy z auta i poszliśmy do magazynu. W środku na podłodze waliły się puszki po piwie, fajki i prezerwatywy. Na środku stał Smith z grupką osób. Gdy nas zauważył odezwał się.
- No proszę, proszę kogo tu przywiało- podszedł no nas i zaczął mówić krążąc w kółko. - Chyba nie chcecie mieć więcej kłopotów niż macie teraz?
- Krótka piłka Smith: Nie wchodzisz nam w drogę, a my cię nie zabijamy. - warknąłem, a ten obrzydliwie się zaśmiał.
- Ja jeszcze nawet nie zacząłem się bawić koledzy, lepiej pilnujcie swoje dwie koleżanki. - oznajmił- no chyba, że chcecie żeby coś im się stało. - dokończył. Ten koleś jest chory.
- Co to ma znaczyć? - zapytał się Tom. Widać było na kilometr, że jest wkurwiony. Smith wzruszył ramionami i zrobił niewinną minę.
- Seksowna jest ta brązowowłosa, chętnie bym ją pieprzył.
Nie wytrzymałem i moja pięść sama zderzyła się z jego nosem. Potem to już samo szło, prawy sierpowy, lewy, z kolana. Na koniec podniosłem go za szyje po czym opuściłem.
- Zbliż się tylko do niej, a zabije cię. Będziesz tak cierpiał, że będziesz mnie błagał żebym cię już zabił. - oznajmiłem wyciągając pistolet i strzelając tuż obok jego prawej ręki- Uważaj na siebie. - dodałem i nie oglądając się za siebie poszedłem do wyjścia. Wręcz wybiegłem by zaczerpnąć świeżego powietrza. Reszta wyszła za mną. Staliśmy tak, a pierwszy odezwał się Tom.
- Zjebałeś, ale to było dobre. To było bardzo dobre. - przyznał kręcąc głową. Z magazynu wybiegli ludzie Smitha, a my szybko pobiegliśmy do samochodu. Co za debile, dopiero teraz się skapnęli, że ich szef jest ledwo żywy. Bada idiotów. Teraz tylko jechać do domu. Jestem wdzięczny Tomowi, że nas przyjął póki nie znajdziemy nic innego. Doceniam to. Gdy dojechaliśmy, wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu. Pierwsze co zrobiłem to wszedłem do kuchni.
Melanie Pov.
Debil, idiota, cwel, skurwiel, dupek, skurwysyn, frajer, samolub, ciota, cymbał, pozer, chuj. Kurwa nienawidzę go. Ugh. Dobra spokojnie pójdę spać i wyluzuje, ale najpierw zapale, a jak wróci to go zabije. Weszłam po schodach na górę i skierowałam się na balkon biorąc paczkę papierosów i zapalniczkę. Wyjęłam jednego, nerwowo próbowałam odpalić, aż w końcu mi się udało. Powoli zaciągałam się, nie żebym paliła nałogowo, ale od czasu do czasu się zdarzy. Czasem człowiek musi sobie ulżyć. Po skończeniu papierosa weszłam do pokoju i od razu walnęłam się na łóżko. Po czym zasnęłam..
Obudziłam się parę godzin później i od razu poszłam pod prysznic. Gdzie tak właściwie jest Kat? Dobra mniejsza z tym. Po drodze wzięłam czystą bielizne. Napuściłam sobie wody. Chciałam się trochę rozluźnić. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Usłyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości więc sięgnęłam po telefon. Niestety ten wyślizgnął mi się z ręki i wpadł do wody. Zajebiście. Szybko wyjęłam go i wyszłam z wanny. Ubrałam majtki i jakiś sweter sięgający mi za dupę. Mój telefon zaczął dzwonić, ha działa, wzięłam go do ręki. Dzwoniła Kat super. Odblokowałam go i odebrałam.
- Hallo. - powiedziałam, ale cicho słyszałam Kate. Nie mam zasięgu świetnie. Sprintem pobiegłam na dół mając nadzieje, że tam będzie lepszy zasięg.
- Hallo. - wydarłam się, już lepiej ją słyszałam. Weszłam na stół, podniosłam telefon ku górze i po raz kolejny się wydarłam.
- Hallo, kurwa zajebany telefon.
- Hallo Mels co się dzieje? chciałam tylko zapytać czy nie chcesz czegoś ze sklepu - usłyszałam w słuchawce.
- Kup mi żelki dziękuje. - nie czekałam na odpowiedź tylko się wyłączyłam. Głośno odetchnęłam i dopiero teraz zauważyłam, że w domu są już chłopcy. Było mi trochę głupio bo Chris stał z otwartą buzią trzymając w ręce ogórka, Ryan tylko głowę miał odwróconą w moją stronę, a resztę ciała ku telewizorze, Justin stał w kuchni z tym swoim zadziornym uśmieszkiem, za to Tom wpatrywał się we mnie morderczym wzrokiem. Ups. Ja z Justinem wymieniliśmy się spojrzeniami. Potem Chris, Ryan i Justin powiedzieli, że wybierają się na imprezę i wyszli, lecz po drodzę Bieber szepnął mi na ucho:
- Potem sie zobaczymy shawty.
Jakie potem chłopczyku.
- Co ty odpierdalasz do cholery? - wrzasnął mój braciszek
- Możesz chodź ten pierdolony raz się na mnie nie wydzierać? - warknęłam.
- Kiedy zaczniesz odnosić się do mnie z szacunkiem, mam dość tych twoich gierek, mam dość, twojego zachowania, mam dość ciebie, zmieniłaś się. Jesteś suką. Nie wracam dzisiaj na noc do widzenia.
Tak po prostu wyszedł i zostawił mnie oszołomioną. I on się nazywa moim bratem. Usiadłam na podłodze podkulając nogi. Przecież to był zwykły telefon, nie wiem o co mu chodzi. Po jakiś 15 minutach przyszła Kate i zastała mnie w takim stanie. Podeszła do mnie i mocno przytuliła. wiedziała, że tego mi było trzeba. Powiedziałam jej co się stało, a ona jak to ona zbulwersowała się i chciała przyjebać Tomowi. Oglądałyśmy filmy i śmiałyśmy się. Gdy ona poszła do kuchni żeby zrobić popcorn zauważyłam czarną postać za oknem. O nie. Wzięłam sztylet od miotły i krzyknęłam do Kate żeby się nie ruszała z kuchni. Nagle szyby od okna pękły...
_________________________
Witajcie misiaczki :*
Wiecie co myślę o tym co pisze.
Tak jak tamtym razem napisze kolejny rozdział jeśli uznam, że jest wystarczająco dużo komentarzy. Też musicie mnie zrozumieć, to nie jest takie proste, mam szkołę.
traktujcie każdy mój rozdział traktujcie jako ostatni bo nie wiem czy będę pisać bo to jest chujowe
- Co ty odpierdalasz do cholery? - wrzasnął mój braciszek
- Możesz chodź ten pierdolony raz się na mnie nie wydzierać? - warknęłam.
- Kiedy zaczniesz odnosić się do mnie z szacunkiem, mam dość tych twoich gierek, mam dość, twojego zachowania, mam dość ciebie, zmieniłaś się. Jesteś suką. Nie wracam dzisiaj na noc do widzenia.
Tak po prostu wyszedł i zostawił mnie oszołomioną. I on się nazywa moim bratem. Usiadłam na podłodze podkulając nogi. Przecież to był zwykły telefon, nie wiem o co mu chodzi. Po jakiś 15 minutach przyszła Kate i zastała mnie w takim stanie. Podeszła do mnie i mocno przytuliła. wiedziała, że tego mi było trzeba. Powiedziałam jej co się stało, a ona jak to ona zbulwersowała się i chciała przyjebać Tomowi. Oglądałyśmy filmy i śmiałyśmy się. Gdy ona poszła do kuchni żeby zrobić popcorn zauważyłam czarną postać za oknem. O nie. Wzięłam sztylet od miotły i krzyknęłam do Kate żeby się nie ruszała z kuchni. Nagle szyby od okna pękły...
_________________________
Witajcie misiaczki :*
Wiecie co myślę o tym co pisze.
Tak jak tamtym razem napisze kolejny rozdział jeśli uznam, że jest wystarczająco dużo komentarzy. Też musicie mnie zrozumieć, to nie jest takie proste, mam szkołę.